- szczyt Ślęży
- przełęcz Tępadło
Niby dwa a cztery 🙂 bo oba przelatywało się dwa razy. Rozłożenie w czasie też wychodziło idealnie tak plus minus co 30 minut zatem picia nie brałem. Bez picia, bez telefonu, bez plecaka ahh jak miło tak na lekko polatać. Noga podawała, zmęczenia nie było, temperatura idealna, słonko i nadal rześko !
Skupiłem się tylko na kamieniach pod stopami i czerpałem całym ciałem energię z gór. Nie zwracałem uwagi na oznaczenie trasy, mógłbym to biec w nocy lub we mgle bo trasę miałem w głowie. Nie wiem czy była dobrze czy źle oznaczona, biegłem po trasie ale duchem byłem w innym miejscu. Nie zwracałem zbytnio uwagi na to co jest na bufecie bo skupiałem się tylko by łyknąć wodę i nie wiem czy było coś ponad to 🙂
Na przełęczy jestem po 55 minutach zatem na mecie raczej będę bliżej 2 godzin i 10 minut. Ruszam na przedostatnie podejście. To fragment trasy gdzie przez chwile łączy się 9 i 13 km, spotykają się ci co podbiegają i ci co już zbiegają. Kątem oka widzę, że jeden z zawodników już zbiega. Czyli mam 4 km straty do niego. No spoko ale to oznacza, że gość będzie grubo grubo poniżej 2 godzin. Dotychczasowy rekord trasy należał do Marcina Świerca i od wielu lat nie był pokonany. Skoro ten zawodnik już teraz zbiega ma bardzo duże szanse pobić ten rekord ! Tym kozakiem okazał się Bartek Przedwojewski ze stajni Salomona. To nie byle kto bo jest w TOP10 Golden Trail Series ! Tak, poprawił rekord Marcina sprzed kilku lat o kilka sekund !!!
Ok ja tam robie swoje 🙂 Pętelka wokół Raduni jest bardzo przyjemna, biegnie się cały czas z jednym krótkim odcinkiem na tyle stromym, że trzeba to podejść. Ale ten fragment traktowałem jako odpoczynek i zbieranie sił na finisz.
Po chwili mijam znów bufet na przełęczy, połykam w locie wodę przybijam piątkę Sebastianowi, który zaczyna podbieg i zaczynam finisz. Końcówka to niemal kopia startu. Dwa km rozbiegu po lekko nachylonym szerokim szlaku i potem skręt 90 stopni i stroma ściana na szczyt. Trudności niemal identyczne choć wyda mi się, że to podejście jest łatwiejsze minimalnie. Na treningach całość podbiegam podczas gdy pierwsze podejście na szczyt muszę podchodzić w kilku miejscach. Biegnę z kilkoma zawodnikami, jest nas czwórka w tym jedna kobieta, która na mecie zameldowała się jako pierwsza. Na podejściu mnie wyprzedziła, ale na szczycie byliśmy już równo. Teraz to już tylko zbieg, który można podzielić na dwa odcinki. Tak mniej więcej do połowy to trudna wyrypa po wielkich kamlotach i tu każdy krok musi być ostrożny. Na szczęście zbieg tu mam opanowany i wyprzedzam całą grupę z podejścia, rozpędzając się ile tylko można. Wiedziałem, że jak mam wypracować sobie przewagę nad goniącymi mnie zawodnikami to tylko na tym technicznym fragmencie. Od połowy kamienie znikają i zbieg staje się jeszcze szybszy, poniżej 4 minut śmiało można lecieć po miękkim. Tu chciałem mieć daleko za sobą wszystkich którzy mnie gonili i skupić się na spadaniu w dół do mety by może jeszcze kogoś złapać. Nie dało się. Nie widziałem nikogo przed sobą choć biegłem z czasami ok 3:50 ostatnie 2 km to nie było ani jednego zająca, którego mógłbym złapać. Jedyny zając to czas 2 godziny 5 minut. Ależ te sekundy znikają ! im szybciej bieglem tym czas biegł jeszcze szybciej ! Bo pokonaniu technicznego kamiennego odcinka wiedziałem, że nie mam szans na ten czas. No trudno, zobaczymy ile się uda zrobić.
Na mecie ląduje z czasem 2:07:45, 46 sekund za poprzedzającym mnie zawodnikiem i minutę przed następnym. Dało to 4 miejsce w kategorii i 22 w open. Jestem zadowolony 🙂
Organizator zapewnił ciepły posiłek – gulasz w wersji z i bez mięsnej oraz bufet z wodą, izo oraz owocami. A no i medal ciężki tak, że była obawa że głowa wpadnie mi do miski z jedzeniem, dlatego czym prędzej go zdjąłem 🙂
Czekam jeszcze chwile na mecie licząc, że zaraz zobaczę znajomych. Jednak robi się zimno a ja mam mokre rzeczy decyduje się na zejście i powrót do domu.
Magda znów zaszalała i była czwartą kobietą na mecie z czasem 2:29:32 co dało jej pierwsze miejsce w kategorii !!! Artur wpada na metę po 50 kolejnych sekundach też poprawiając swój poprzedni rekord i to znacznie. Brawo ! Brawa należą się też Sebastianowi, który także się poprawił względem poprzednich startów. A trzeba pamietać, że Panowie dwaj dali nam wszystkim fory na starcie.
Impreza bardzo udana, polecam każdemu kto lubi techniczne biegi. Na pewno nie będzie nudy na trasie.
- 10.26, 425 m+
- 21,8, 952 m+
- 42 km, 1300 m+