Buty The North Face ultraendurance dostałem na testy na początku czerwca, do dziś przebiegłem w nich ok 1000 km w tym dwa starty Cortina Ultra Trail oraz ultramaraton w Krynicy. Buty te testowałem w różnych warunkach od kamieni ostrych niczym skalpel w górach Sardynii przez śnieg i skały w Dolomitach a także polskie błoto i trawy w Beskidach czy jeszcze bardziej wilgotne single tracki na Maderze.
Jest to model, który wejdzie do sprzedaży wiosną tego roku i sam się zastanawiam czy je kupie czy też nie. Zapewne jeśli będą w dobrej cenie łatwiej będzie mi podjąć decyzję. Ale po kolei.
Wykonanie jest solidne, miękka siateczka, zabezpieczenie palców przed uderzeniem w kamienie, miękki skórzany ? język oraz pewne trzymanie pięty wraz z miękkim miejscem w okolicy Achillesa. Wszystko to razem powoduje, że buty te są niewiarygodnie wygodne przy jednoczesnej ochronie stopy.
Pierwszy test TNF ultraendurance miały podczas zawodów w Dolomitach na Cortina Trail. 47 km po górach i 2500 w plusie. Warunki trasy były łatwe w tym roku – sucho brak śniegu i płytka rzeka do pokonania. Buty miałem od 2 tygodni i przebiegłem w nich dopiero 100 km jednak z braku alternatywy zdecydowałem się w nich biec.
Trasa w większości jest kamienista i to chyba idealne środowisko dla ultraendurance. Podeszwa vibram trzymała pewnie moje stopy na wszelkich kamlotach, dziwne ale z jednej strony tłumiła wszelkie ostre kamienie a z drugiej czułem niemal ich wielkość. Miałem więc i czucie i amortyzację. Są dość lekkie w sumie nie ważyłem ale nie czuć ich podczas biegu. Szybko też schną, nie straszne więc kałuże czy też rzeczki. Przez cały bieg (6 godzin) nie czułem dyskomfortu a na koniec nie było obtarć czy odcisków. Rozmiar jak zawsze o 1 większy.
Zaskoczyły mnie pozytywnie choć w sumie to nowe buty musi przecież wszystko być ok, ciekawiła mnie dalsza eksploatacja.
Kolejne kilometry pokonywałem na spalonej Słońcem Sardynii w potwornych temperaturach. Mimo, że pot lał się ze mnie strumieniami stopu były suche ! Nie wiem jakim cudem. Ale jednak.
Nadal buty nie zawodziły, raz nawet służyły mi za buty wspinaczkowe jak przedzierałem się na szczyt jakiejś skały na szagę przez kolczaste krzaki – ałć ! Teren niemal 5+ jednak vibram znów okazał się niezastąpiony. Biegałem też po spalonym piachu, kamlotach, korzeniach – cały czas pełna kontrola.
Pierwsze problemy jakie zauważyłem pojawiły się podczas treningu w Karkonoszach. Buty wcale ale to wcale nie trzymają na trawkach, wiecie te suche trawy, których pełno na szlakach. Ślizgałem się na nich jakbym był na nartach. Tu trzeba być bardzo czujnym.
Kolejny problem pojawił się na mokrej skale, pamiętam jak schodziłem wzdłuż jakiegoś wodospadu w mokrych lasach Madery. Nie sposób było się utrzymać na tych kamieniach. Ześlizgiwałem się bez jakiejkolwiek kontroli. W tych butach na pewno nie pobiegnę Madera Ultra Trail.
Po powrocie z urlopu przyszedł czas na treningi w moim lesie, teren płaski czasami jakiś cross. Normalne nabijanie kilometrażu co niekorzystnie wpływało na elastyczność pianki w podeszwie. Czułem jakby była coraz sztywniejsza i hmm cieńsza. Wybiegania w okolicy 25 km robiły się problematyczne gdyż bolała mnie najpierw pięta potem cała podeszwa od pięty po palce.
We wrześniu startowałem w Krynicy na ultra maratonie 64 km. Tu już miałem dylemat które buty ubrać jedna ostatecznie wybrałem TNF ultraendurance. Znów biegło się świetnie do połowy dystansu potem było coraz gorzej, nie chodzi tu już o kontuzję odwodziciela ale ból podeszwy stóp. Nie szło wytrzymać – paliło niczym żywym ogniem, na zbiegach dodatkowym problemem były wrzynające się sznurówki. Masakra ! Skończyłem niestety na 23 miejscu i wiedziałem, że to już koniec butów. Miały wtedy ok 700 km przebiegu.
Wizualnie wszystko z nimi ok, jedynie sam protektor na tyle buta jakby się odkleił ale na 1-2 mm reszta ok, zero uszkodzeń. Teraz biegam w nich do max 20 km i sprawują się dobrze. Na biegi ultra jednak już się nie nadadzą przynajmniej dla mnie.
Podsumowując, TNF ultraendurance sa idealne na skalne ścieżki górskie, kleją się do skały chyba, że jest mokra lub biegniesz po suchej trawie wtedy trzymajmy ręce szeroko 😉 Ich żywotność jak dla mnie to 500 km do tego momentu nie ma pogorszenia jakości amortyzacji powyżej pojawiają się problemy z bólem całej powierzchni stopy. Nie jest to jednak odczuwalne na krótkich treningach do ok 20-25 km.