Rok 2015 skończył się i teraz przygotowuje się do startów w nowym sezonie. Pierwsze 100tki, ehh lekko nie będzie. Rok ma 365 dni w moim przypadku to 365 dni treningu. Od czasu do czasu trzeba sprawdzić czy przygotowania idą w dobrym kierunku i tak oto krzyknąłem sprawdzam ostatniej styczniowej soboty 2016 roku. Sprawdzianem był Zimowy Półmaraton Gór Stołowych
Planowałem, że będzie więcej znajomych z mojej wioski 😉 Jednak życie znów pokazało kto trzyma wszystkie sznurki i tak oto na zawody pojechałem z sąsiadem i jego żoną oraz psem 🙂 Po wielu, wielu godzinach podróży dotarliśmy do Szczelinki, gdzie mieściło się biuro zawodów. W tym samym czasie dojechała reszta ferajny, dwaj Tomkowie, Rafał i Józek. Odebraliśmy obfity pakiet startowy i można było pogadać chwilę przy piwku.
Na dworze było ciepło nic jeszcze nie zapowiadało porannej masakry, którą jak podejrzewam przygotował dla wszystkich Piotrek Hercog. Sprawdzałem jeszcze ostatni wpis o warunkach na trasie.
„90 % sucho i twardo w 2 miejscach trochę ślizgawka”
Miałem ze sobą 3 pary butów, po tej informacji zdecydowałem się ostatecznie nie zakładać kolcy tylko biec w moich treningowych xt wings 3. Sytuacja zmieniła się w nocy, rano wszystko było zmrożone – nawet trawki dla moich butów to było lodowisko. Natura sama dawała mi czytelne ostrzeżenia : chłopie leć do schroniska zmień buty !
Ja twardo zostałem przy swoim wyborze zajęty rozmowami, tym bardziej że pojawił się kolega Krzysiek…
5 minut do startu, Piotrek Hercog bierze mikrofon w dłoń i wbija mnie w ziemię informacją o aktualnych warunkach.
Pozamiatane – myślę sobie. Miałem rację jak się okazało. Lód , lód wszędzie lód.
Jeszcze wieczorem Tomek rzucił pytanie czy ktoś ma taktykę na ten bieg, nikt nie miał. Co za taktyka na sprint ? Teraz taktykę narzuciła mi pogoda – grzać ile się da tam gdzie się da bo na lodzie będzie taniec w tych butach.
Odliczanie, 5,4,3,2,1 pooooszli !
Trzymam się w piku do pierwszego zbiegu, gdzie nie zbiegam ja zjeżdżam rozpaczliwie łapiąc co jest w zasięgu rąk by wyhamować. Nogi nie słuchają mnie wcale, wyprzedza mnie cała masa ludzi z lewej, prawej przez moja głowę górą – jestem niczym wbity pień w rwącej rzece. Lód po jakimś czasie się kończy mogę poluzować kotwice i ruszam, jest podejście tu z kolei ja połykam kolejne osoby. Tak było generalnie całą trasę podejścia moje zejścia wszystkich 🙂 Zbieg, który wyoutował mnie z walki o podium w kategorii to techniczna ścieżka z małego Szczelińca. Schodziłem tam z 10 minut. Nigdy w życiu nie miałem takich problemów z ustaniem na lodzie jak w tych butach.
Dla mnie bieg skończył się właśnie na tym zbiegu, Tomek z którym cały czas biegłem wyprzedził mnie po tym odcinku na 2 km. Goniłem go ale i tak przegrałem 2 minutami.
Zrobiło się ciepło, trzeba było ściągnąć wiatrówkę, rękawiczki, czapkę…. Po pierwszym bufecie wbiegamy na łąkę zalaną Słońcem w koło góry na tle błękitnego nieba. Zaraz czy to zimowy półmaraton czy może ultra maraton ?
Chwila nieuwagi i noga ląduje po kostki w zimnej brei lodowo wodnej dając mi jednoznacznie odpowiedź – tak to zimowy półmaraton, choć to słońce mocno grzeje niemal jak latem.
Pięknie jest aż chce się biec, tyle że zaraz zaczyna się podejście pod błędne skałki. Lodowe schodki już szczerzą swoje kły na nasze kości. Każdy łapie się wszystkiego i wspina niczym na jakiejś drodze 6b+. Co chwila dodatkowych atrakcji a to biegacz robiący szpagata a to biegaczka tańcząca taniec na szczęście nie połamaniec.
Po pokonaniu lodowych schodów mamy kolejną przygodę w postaci zamarzniętej rzeczki płynącej pod delikatnym lodem na naszym szlaku. Nie zważając na to wybieram opcję all incl. i funduję sobie krioterapie na stopy. Lód z wodą ze strumyczka mile regeneruje mi stopy i dodaje energetycznego kopa dzięki czemu prę do mety. Nie jest to prosty bieg raczej coś na kształtu marszu zombie oglądanego na podglądzie. W sumie to dobre ćwiczenie na stabilizację… no tak opcja all inclusive.
Ostatni zbieg do asfaltu i schody na metę. Tu udaje mi się znów wyprzedzić kilka osób i w końcu zaliczyć piękną glebę na 15 m przed metą, do dziś mam spuchniętą rękę 🙂
Na mecie ląduję z czasem 2:25:16 co dało 5 miejsce w kategorii i 53 w open.
Po chwili jesteśmy już w komplecie
popijając Opata i gratulując sobie wzajemnie podziwiając wg mnie najpiękniejszy medal z zawodów jaki widziałem.
Na miejscu kąpiel i można ruszać na przepyszne pasta party a szwedzki stół i tam do wyboru kasza, ryż, makaron, kluski kilka rodzajów mięsa, ryba surówki … na bogato. Stało się przez to w kolejce z 30 minut ale warto było, no może sok/napój był podrzucony chyba przez sabotażystę bo nie dało się go wypić był tak słodki 🙂
Wieczorem wspaniała impreza na strychu w Pasterce gdzie bawiliśmy się wraz z zespołem Heebie Jeebies. Zabawa niczym imprezy punkowe pod sceną istny taniec pogo, przedłużamy imprezę przyklejając wokaliście pieniądze na czoło i taaańcz 🙂
Imprezę kończymy późnym wieczorem wracając w ulewie do schroniska. Plany na niedziele mieliśmy ambitne, jednak skończyło się na wybieganiu 16 km, tym razem w scenerii zimowej. Okazało się, że mimo ulewy w nocy rano było biało. Biegaliśmy mniej więcej trasą letniego maratonu po czeskiej stronie.
Też pięknie.
Powrót do schroniska szybka kąpiel i czas pożegnać Góry Stołowe na jakiś czas. Nie za długi, bowiem będę tu biegał K+B+L …
Ciekawa relacja.
Planuję wybrać się na ten bieg w 2017r. To będzie mój pierwszy bieg tego typu. Do tej pory namiętnie oklepywałem asfalt przez kilka sezonów. Trafiłem na Twój artykuł szukając informacji o tym w jakich butach wystartować. Napisałeś, że buty które miałeś to zły wybór. Ja mam Speedcrossy 3 i czuję, że w podobnych warunkach miałbym w nich spore problemy. Czy takie nakładki z kolcami, które można kupić na allegro za parę złotych zdałyby w tych warunkach egzamin, czy nie? Jestem zupełnie zielony jeśli chodzi o biegi górskie i biegi zimowe, wspomożesz nowicjusza dobrą radą?:)
Speedcrossy to buty na śnieg więc jak nie będzie lodu tylko śnieg to będą idealne. Z nakładek nie korzystałem nigdy więc nie pomogę. Na lód mam buty z kolcami na stałe. Trzymam kciuki za debiut w górach. Świetna impreza.
Dzięki za odpowiedź i za trzymanie kciuków:) Pozdrawiam
[…] półmaraton Gór Stołowych (opis biegu) tu walka na lodzie w złych butach było wesoło ? Miałem problemy by ustać więc to że się nie połamałem zaliczam na plus dystans 21 km 1000+ czas 2:25:16 miejsce open 53 i w kategorii 5 […]
Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.