Santander stolica Kantabri leży nad zatoką Biskajską i liczy +/- 180 000 mieszkańców. Miasto to odwiedziliśmy w połowie października w momencie gdy w polskich górach spadło sporo śniegu a reszta kraju była zalewana mokrym deszczem a temperatura spadła do 8 stopni. Na miejscu trafiliśmy na przyjemną słoneczną aurę i temperaturę około 20 stopni w plusie. Pierwsze co rzuca się w oczy po wylądowaniu to miniaturowe lotnisko, na tak małym jeszcze nie lądowałem. Szybie wynajęcie auta i ruszamy do Hotelu, który od lotniska oddalony jest o 20 km. Hotel mieliśmy na plaży Playa del Sardiniero.
Miejsce to jest dość dobrym rozwiązaniem gdyż, jest to część bardziej turystyczna, mniej zatłoczona jak centrum miasta no i nie bez znaczenia jest to , że nie ma tu już strefy parkowania 😉
Z parkowaniem w Santander jest jak w każdym mieście raczej ciężko. Bezpłatnie można parkować tylko w miejscach oznaczonych na biało. Najbliżej centrum darmowy parking znajduje się w rejonie Museo Marítimo del Cantábrico i przy Palacio De Festivales De Cantabria. Zostawiając tam auto można spacerkiem wzdłuż zatoki dostać się do centrum po drodze odwiedzając knajpkę Casa Lita gdzie smacznie i nie drogo można przekąsić małe kanapki z różnymi dodatkami nazywanymi tutaj PINCHOS. Koszt ok 2 – 2,5 euro za sztukę zdecydowanie warte skosztowania. Sama knajpka została zauważona przez Michelina.
O mieście nie napiszę za bardzo bo nie lubię po nich chodzić na pewno jak ktoś lubi to doczyta w sieci. Są tu jakieś zabytkowe kościoły jak wszędzie, deptak etc.. ale miasto jak miasto osobiście staram się z nich szybko uciec na przedmieścia, plaże czy w góry.
Opcji ucieczek od zgiełku miasta Santander oferuje zaskakująco dużo. Jak choćby kilka plaż, każda o innym charakterze. Playa del Sardiniero położona wzdłuż bulwaru części turystycznej oferująca widok na Ocean, pole golfowe na wzgórzach po lewej stronie
i półwyspie Magdalena po prawej.
Plaże przy półwyspie Magdalena, bardziej spokojne, osłonięte od wiatru z widokiem na drugi brzeg zatoki gdzie widać cypel usypany z piasku nazwany Playa El Puntal (Nudista)
idealny dla osób lubiących niekończące się spacery plażą a take dla serferów gdyż tu fale są największe. Ostatnia plażą jest kameralna Playa de Mataleñas wciśnięta pomiędzy skaliste urwiska i schowana przed całym Światem.
Santander jest na tyle ciekawym i różnorodnym miastem, że możecie przylecieć tu tylko dla tego miejsca i wówczas nie będzie potrzebne wynajęcie auta, gdyż ma ono dobrze rozwiniętą sieć autobusów. Dodatkowo spora ilość punktów z rowerami.
W samym Santander polecam jeszcze dwa miejsca spacerowe. Półwysep Magdalena to idealne miejsce na spacer z dziećmi gdyż mamy tu np darmowe mini zoo z morskimi zwierzętami jak foki czy lwy morskie,
duży plac zabaw niezły punkt widokowy na wniesieniu (uwaga wieje straszliwie 😉 ) wraz z zamkiem Palacio de La Magdalena
Na dole mamy plaże i knajpkę gdzie można spokojnie wypić kawę czy piwo mając oko na bawiące się opodal dzieci. Co do kaw to nie udało nam się wypić dobrej lub inaczej, nie kwaśnej. Sporo knajp zaliczyliśmy ale kawy strasznie kwaśne :/ Od razu mała techniczna uwaga dotycząca jedzenia. Kto był w Hiszpanii to zapewne już zna określenie sjesta podczas, której wszystko jest zamknięte. Podczas sjesty je się obiad więc czynne są tylko knajpy. Jak ktoś spóźni się na porę obiadową 15-17 i zechce zjeść obiad o 18 no to sorry zostają kanapeczki. Jedzenie podawane będzie ale od 20 🙂 Kolejna sprawa to samo zamawianie. Nie można zamówić np samego głównego dania trzeba też zamówić starter. Na szczęście postres czyli desery to opcja i nikt się nie będzie krzywił, że tego nie zamawiamy. Samo jedzenie w knajpach nie jest tanie chyba, że trafimy na oferty dnia. Wówczas mamy do wybory mniej dań niż w karcie ale za to w jednakowej cenie np 12 eurantów na starter, danie główne i jakiś napój.Tyle jeśli chodzi o jedzenie.
Drugim ciekawym miejscem jest w Santander to półwysep Cabo Mayor. Można tam wejść schodami w okolicach parkingu na Avenida Manuel García Lago, 1 lub wjechać na parking przy polu golfowym.
Główne atrakcje tego miejsca to plaża Playa de Mataleñas, wspaniałe widoczki na Ocean i Santander, skaliste wybrzeże, park Parque De Mataleñas park Forestal Park Santander, ścieżki wzdłuż klifu zakończone przy latarni morskiej 100 m nad poziomem wody Faro Cabo Mayor.
Samo miasto położone jest na wzgórzach, posiada sporo terenów do biegania czy jazdy rowerem.
Jeśli macie auto warto odwiedzić pobliski rejon górski Picos de Europa, po którym trochę udało mi się pobiegać.
Jadąc w góry w rejon jeziorek lagos de covadonga, które opisałem tutaj warto zatrzymać się na moment w miejscowości Cangas de Onis dla skalnego mostu.
Na wybrzeżu mamy jeszcze kilka miejsc wartych zatrzymania się na moment. Jeśli będzie sztorm czy mocny wiatr warto pojawić się w miejscu llames de pria bufones
można wtedy zobaczyć coś takiego
Fajna plaża ale także ścieżka na klifie Paseo de San Pedro szczególnie podczas zachodu Słońca w miejscowości Llanes.
Na koniec moje dwa ulubione miejsca:
San Vicente de la Barqueraz wspaniałym widokiem na Picos de Europa i świetnymi dwiema plażami. Mega mega urokliwe miejsce.
Oraz nie codzienna plaża Playa de la Arnía.