Góry Kamienne wyglądają jakby narysowało je dziecko. Szczyty mają stożkowe krztałty, poukładene niemal jeden obok drugiego. Wydaje się, ze są usypane z piasku czy kamieni. W rzeczywistości to raczej pozostałości po prastarych kominach wulkanicznych a zbodowane są głownie z polfiru i melafiru. Jest tu nawet kopalnia odkrywkowa melafiru – melafir stosuje się na podkłady pod drogi. Kopalnia ma moc wydobywczą ok 1 mln ton rocznie a jej pokłady to 160 mln ton tak więc trochę tu jeszcze będzie …
Jednak tuż za kopalnią znajduje się schronisko PTTK Andrzejówka, jego dawna nazwa to Andreasbaude. Schronisko powstało w 1933 roku z inicjatywy Wałbrzyskiego Związku Górskiego, a właściwie to Waldenburger Gebirgsverein bo w tamtym okresie były to ziemie niemieckie. BTW na trasie będziemy biec terz przez niestety zniszczony cmentarz niemiecki, gdzie zaczyna się strasznie długie podejście pod szczyt Bukowiec. Z niego można własnie zobaczyć kopalnie jak zejdzie się 100 metrów ze szlaku.
Tu też zaczynamy naszą biegową przygodę. Do dyspozycji jest duży parking, który jednak szybko się zapełnia w weekendy zatem proponuję przyjechać rano – no i rano lepiej się biega 🙂
Wycieczka biegowa ma ponad 27 km i niemal 1800 m przewyższenia i jak dla mnie jest dość wymagająca, jest ułożona tak, że w połowie mamy trochę na odsapnięcie. Bieganie zaczynamy od mocnego intra a potem jest tylko mocniej jak u Hitchcock’a.
Mocne intro to wbieg na najwyższy szczyt gór kamiennych czyli Waligórę będący jednocześnie szczytem z Korony Gór Polski, spójrzcie na profil na dole wpisu a bedzie jasne o jakim mocnym intrze tu piszę. To niemal pionowa ściana ! Ale nie martwcie się, dla dodania animuszu napiszę, że wbiegnięcie spod schroniska na szczyt Krzysiek Dołęgowski z napieraj.pl machnął to w 6 minut z drobnymi. Więc jest ciężko ale da się zrobić to szybko.
Tylko Krzysiek zrobiłe wtedy 1 km wbiegł i zbiegł a w sumie to chyba zleciał bo ponad 2 minuty mu to zajęło i tyle a dla nas to dopiero początek więc może nie pobijajcie na razie tego czasu bo dalej będzie jak …. tak – jak u Hitchcock’a 🙂
Po łagodnym i łatwym zbiegu czekają na nas 3 kolejne szczyty, każdy kolejny z mocniejszym podejściem a i zejścia nie są najprostrze z uwagi na stromizny i sypkie podłoże. Zauważyłem pewną prawidłowość, że im trudniejsza trasa tym widokowo atrakcyjniejsza zatem ta trasa zapiera dech w piersiach, jak nie macie tchu róbcie zdjęcia.
Gdziekolwiek staniecie jest cudnie ! No i nie ma wstydu, że stoicie podczas treningu, to nie zmęczenie ja robie fotę albo podziwiam widoki i każdy to „kupi” 😉 Są miejsca, gdzie widać nawet Śnieżkę, choć oddalona jest o około 40 km.
Na trasie nie ma bezpiecznych źródełek gdzie można by nabrać wody, przebiega się przez 3 miejscowości ale sklepu tam nie widziałem – trzeba by poszukać w razie w. Ja opękałem na bidonie 0.5 l ale to sprawa indywidualna – miałbym litr to też bym wypił bo to co miałem skończyło się 3 km przed końcem. Warto pomyśleć o zabraniu kijków bo podejścia są naprawdę konkretne i można sobie potrenować i na pewno się sprawdzą bardziej niż na Ślęży gdzieś w Sowich czy Karkonoszach. Jakie buty ? Hmm teren obfituje w piargi z kamieni takich jak na nasypach kolejowych, jest też dużo suchych liści bukowych i to wszystko na sporych stromiznach.
Jak masz buty w taki teren to luz ; nie ? to czujność wskazana, nie ma co szarżować ze zbyt szybkim zbieganiem bo można wychamować dopiero na drzewie a i w koło nie ma za bardzo czego się złapać 🙂
Jest to trasa, na której nie ma mowy o nudzie, uśmiech macie non stop na twarzy, widoczki prima sort, techniczne single tracki, stromizny, urocze miasteczka, strumyki, wspaniałe stożkowe góry, panorama view niemal przez cały czas czego chcieć więcej ? Do tego na start podjechać można autem i od razu ruszać a na koniec zjeść coś pysznego w schronisku i zrelaksować się pod szczytem Waligóry. Dla mnie miejscówka marzenie.
Mapka
Profil
Zobacz przebieg trasy
plik GPX do pobrania